Dokąd pójdzie człowiek, gdy zgasną światła? Rola i miejsce człowieka w optyce fabryk bezobsługowych lights-out factories

Tomasz Król
Ekspert współpracujący z FPPP

Przemysł 4.0 oznacza zwrot w kierunku maszyn, robotów, automatów i – przede wszystkim – sztucznej inteligencji. Ułomności i niedoskonałości wynikające z natury człowieka powodują, że nie jest on w stanie wykonywać pewnych czynności tak efektywnie jak rozwiązania technologiczne. Dlatego w wielu zawodach i zadaniach zostanie niechybnie zastąpiony. Co to oznacza dla ludzkości?

W czasach powszechnej dostępności artykułów mniej lub bardziej potrzebnych w codziennym życiu, klienci oczekują coraz niższych cen. Producenci i usługodawcy zaciekle konkurują między sobą o (pieniądze) klientów, co przekłada się na silną presję w kierunku obniżki kosztów. Prowadzi ona do poszukiwania coraz tańszych rynków pracy. Produkcję i centra usług przenosi się do krajów o niższych kosztach zatrudnienia, czyli głównie krajów Azji i Afryki. Tamtejsi pracownicy, niejednokrotnie jeszcze jako dzieci, w trudnych warunkach wykonują męczące i niebezpieczne prace, nawet po kilkanaście godzin dziennie. Takie miejsca pracy różnią się znacznie od tych, które znamy ze swojego doświadczenia. Nasza rzeczywistość to raczej klimatyzowane biura, ergonomiczne fotele, ciepłe i nieprzemakalne ubrania robocze, buty odporne na przecięcia i zgniecenia, przerwy, posiłki regeneracyjne i owocowe czwartki.

Niezależnie od tego, czy pracujemy w komforcie, czy też nie, czy nasza praca jest dobrze opłacana, czy też wynagrodzenie starcza jedynie na kawałek chleba, coraz częściej możliwości człowieka są niewystarczające. Prace, których nie lubimy lub nie chcemy wykonywać, określa się popularnie jako 3D, co oznacza prace brudne, niebezpieczne i poniżające (dirty, dangerous, demeaning). Czyszczenie kanałów, praca w ekstremalnych temperaturach, na wysokościach, koszenie trawy przy autostradzie, górnictwo, hutnictwo, praca w policji, straży pożarnej lub innych służbach, czy też świadczenie usług seksualnych może obciążać pracowników poważnymi kosztami fizycznymi i psychicznymi. Konsekwencjami są kontuzje, zmęczenie psychiczne, stres pourazowy, uzależnienia, a nawet śmierć.

Gdyby ludzki mózg był dyskiem twardym, mógłby pomieścić do 4 terabajtów danych. Ma zatem znacznie większe możliwości, niż tylko wykonywanie prostych zadań. Prace tego typu wykonują zwykle ludzie mniej wykwalifikowani i słabiej wykształceni. Zdarza się także, że wykonują je emigranci ekonomiczni, których kwalifikacje nie są uznawane w kraju, w którym pracują. Bogate społeczeństwa wytworzyły w swoich strukturach podział prac na te wykonywane przez rdzennych mieszkańców i na te, które wykonywane są przez osoby napływowe, często specjalnie w tym celu sprowadzane. Autochtoni rezerwują dla siebie prace w zawodach np. naukowców, specjalistów, analityków, menedżerów, lekarzy, polityków itp., czyli takich, które nie są niebezpieczne, kosztowne energetycznie i obciążające psychicznie.

Dzisiejsza nauka dostarcza wielu nowych rozwiązań, które z powodzeniem mogą zastąpić człowieka, a w wielu przypadkach są od niego znacznie dokładniejsze, wydajniejsze i rzetelniejsze. Sztuczna inteligencja, automaty i roboty potrafią także wykonywać zadania, których my nie lubimy, lub nie chcemy robić. Jak nigdy wcześniej w historii ludzkości, mamy możliwość przerzucenia niechcianych prac na technologię. Może to początek likwidacji podziału na „białe i niebieskie kołnierzyki”?

Według badań McKinsey and Company z 2017 roku[1], od 400 do 800 milionów ludzi może stracić pracę w wyniku automatyzacji, a od 75 do 375 milionów może być zmuszonych do zmiany wykonywanego zawodu i nabycia nowych umiejętności. Większość zapytanych polskich menedżerów i specjalistów uważa, że roboty pozbawią ludzi pracy, ale jednocześnie sądzi, że to nie będzie ich praca. Jednak to podejście nie znajduje uzasadnienia w rzeczywistości.

Historia pokazuje, że zmiany spowodowane przez nowe technologie prowadzą do likwidacji wielu zawodów. Jednocześnie wraz z nimi tworzą się nowe miejsca pracy. Chociaż uważa się powszechnie, że transformacja, której doświadczamy obecnie jest największą w dziejach ludzkości, może być to stwierdzenie na wyrost. Przecież poprzednie rewolucje przemysłowe także uważano za największe. Nie wpłynęły one jednak znacząco na zubożenie światowego społeczeństwa, a w ujęciu globalnym wręcz przyczyniły się do wzrostu zamożności ludzkości i poprawy komfortu życia. W ich wyniku zniknęły pewne zawody, lecz także powstały nowe.

Nasi dziadkowie sceptycznie odnosili się do (a czasem nawet bali) kolei żelaznej, samolotów, radia i wpływu maszyny parowej na losy rzemieślników. Od 1992 roku, czyli prezentacji pierwszego smartfona, urządzenie to wyeliminowało konieczność korzystania z ponad 50 innych urządzeń[2]. Zegarek, aparat fotograficzny, dyktafon, nawigacja, słownik, a nawet skaner nie są nam już potrzebne jako samodzielne urządzenia, a co za tym idzie ich produkcja znacząco spadła. Zegarmistrzowie, piloci, fotografowie, tłumacze czy sekretarki nie wykonują dziś swej pracy w ten sam sposób, co 20 lat temu. Komputery potrafią obecnie czytać, pisać, prowadzić samochód, a nawet gotować. Operują ludzi, pilnują naszych domów, przewożą ciężkie ładunki oraz mogą robić to bez oświetlenia i w skrajnych temperaturach niebezpiecznych dla człowieka. Oznacza to, że sporo osób powinno pomyśleć o przekwalifikowaniu się. Ale skąd mamy wiedzieć, czego warto się uczyć?

Inspirująca może być np. lektura książki Kai-Fu Lee pt. „Inteligencja sztuczna, rewolucja prawdziwa. Chiny, USA i przyszłość świata”[3]. Autor to były szef chińskiego oddziału Google, który wiele lat spędził w Dolinie Krzemowej. W książce Kai-Fu Lee porusza takie tematy, jak m.in. wizja świata za kilkadziesiąt lat, problemy związane z największą w historii ludzkości zmianą, a także jakie zawody mają szansę przetrwać, a jakie nowe prawdopodobnie powstaną w najbliższej przyszłości.

W książce zawody podzielone są na dwa sposoby. Po pierwsze na te, które można zoptymalizować i na te, które są oparte na kreatywności lub strategii. Drugi podział dotyczy zawodów społecznych i wykonywanych samodzielnie. Według Kai-Fu Lee, prace możliwe do zoptymalizowania i wykonywane w pojedynkę będą pierwszymi, w których ludzie przestaną być zatrudniani. Pracownicy fast-foodów, działu obsługi klienta, kucharze, kierowcy ciężarówek, kasjerzy, telemarketerzy, tłumacze prostych tekstów powinni zacząć myśleć o nabywaniu nowych umiejętności, gdyż wkrótce może czekać ich utrata pracy.

Zajęcia takie jak taksówkarz, hydraulik, stróż, felietonista, grafik, naukowiec, artysta lub sprzątaczka to te, w których pracę ludzi będzie wspierać sztuczna inteligencja. Praca ta ulegnie zapewne znacznemu przeobrażeniu, lecz ci, którzy ją wykonują, mają szansę pozostać w swoim zawodzie.

Dostawcy żywności, recepcjoniści, kelnerzy, barmani, przewodnicy wycieczek, nauczyciele i doradcy finansowi będą wspierać sztuczną inteligencję. W tych profesjach prawdopodobnie powstaną rozwiązania zautomatyzowane, które będą wymagały obecności pracownika.

Natomiast w takich zawodach, jak np. fryzjer-stylista, opiekun ludzi starszych, fizjoterapeuta, pracownik społeczny, dyrektor generalny, psychiatra czy konsjerż, tak zwany „czynnik ludzki” będzie wciąż ważnym elementem, dzięki któremu osoby obecnie wykonujące tego typu prace mają szansę jeszcze długo pracować na danym stanowisku.

Rys. 1. Podział zawodów według Kai-Fu Lee

Czynnik ludzki to termin w wielu przypadkach nadużywany. Posługujemy się nim, by uzasadnić potrzebę naszej obecności w wielu różnych aspektach życia. Mówi się o ważnej roli czynnika ludzkiego w pracy pilota, kierowcy czy lekarza. Tymczasem, kiedy w 2015 roku stan leczonej w tokijskim szpitalu pacjentki, chorej na ostrą białaczkę szpikową, gwałtownie się pogarszał, do konsylium lekarskiego zaproszony został IBM Watson – system oparty na sztucznej inteligencji. Przeanalizował on 20 milionów artykułów naukowych i jako jedyny postawił prawidłową diagnozę, w wyniku czego zmieniono sposób leczenia i uratowano kobiecie życie. Zajęło mu to… 10 minut.

W takim przypadku wykorzystanie sztucznej inteligencji jest kierunkiem bardzo obiecującym. Automaty wykonujące proste powtarzalne prace, roboty konstruowane do wykonywania zadań ponad ludzkie możliwości, czy humanoidy wykorzystywane do podejmowania skomplikowanych decyzji mogą spowodować, że ludzkie życie stanie się znacznie bardziej komfortowe, zdrowsze, dłuższe oraz być może pozwoli nam skupić się na tym, na co teraz nie mamy czasu. Jednak, zdaniem Kai-Fu Lee, tym czego sztuczna inteligencja nie będzie się w stanie nauczyć są miłość i współczucie. Mimo zaawansowanych możliwości szybkiego stawiania trafnej diagnozy przez algorytmy, do wyleczenia pacjentów potrzebny będzie współczujący opiekun, który ich odwiedzi, wysłucha, pocieszy i da nadzieję.

Skoro wiemy, że ludzie nie mają szans, aby być lepsi od tworzonej i doskonalonej przez siebie sztucznej inteligencji, to może warto zaprzestać uczestnictwa w tym wyścigu? Może warto przestać sprzeciwiać się zastępowaniu człowieka w coraz to nowych zadaniach, tym bardziej że w większości wykonujemy je z przymusu? Wojciech Eichelberger twierdzi, że ludzki umysł może być otwarty na nowe rzeczy, ale może także bronić się przed zmianami. Zależy to przede wszystkim od tego, jak go zaprogramujemy – „W odróżnieniu od komputerów mamy samoświadomość i ona nam pomaga przeprogramować nasze umysły”[4].

Kiedy w fabrykach zgasną światła i wyłączy się ogrzewanie, a roboty i algorytmy zaprzęgnięte zostaną do wykonywania wszystkiego tego, czego ludzie nie lubią, boją się czy po prostu nie chcą robić, pojawi się mnóstwo nowych możliwości. Powstaną nowe zawody, zajęcia i sposoby spędzania czasu, zgodne z naszą naturą. Pojawią się nowe problemy, które ludzkość będzie musiała rozwiązać. Po raz kolejny nadarzy się okazja do wykorzystania zdolności ludzkiego umysłu. Ważne będzie wtedy, by człowiek dla człowieka pozostał człowiekiem, czyli okazywał innym miłość i współczucie.


[1] Jobs lost, jobs gained: What the future of work will mean for jobs, skills, and wages, McKinsey Global Institute, 2017.
[2] Krystian Bezdzietny, 50 urządzeń, które może zastąpić Ci komórka z Androidem.
[3] Kai-Fu Lee, Inteligencja sztuczna, rewolucja prawdziwa. Chiny, USA i przyszłość świata, Media Rodzina, 2019.
[4] Beata Pawłowicz, Umysł decyduje o tym, co może mózg. Rozmowa z Wojciechem Eichelbergerem, Zwierciadło, 2021.

Podobne artykuły

Skip to content